Skip to main content

Penetrując zakamarki Internetu od czasu do czasu trafiam na strony fotografów, grafików i wszelkiej maści agencji reklamowych. Przeglądam je w poszukiwaniu partnerów do realizacji swoich celów, szukania inspiracji czy po prostu ze zwykłej ludzkiej ciekawości.

Jacy to jesteśmy wielcy.

Penetrując zakamarki Internetu od czasu do czasu trafiam na strony fotografów, grafików i wszelkiej maści agencji reklamowych. Przeglądam je w poszukiwaniu partnerów do realizacji swoich celów, szukania inspiracji czy po prostu ze zwykłej ludzkiej ciekawości.

I co? I kur… nie wierze. I nie mam tutaj na myśli swój stosunek lub jego brak do stwórcy, lecz z niedowierzaniem patrzę na marketingowy bełkot wynoszący pod niebiosa wszelkiego rodzaju agencje – marketingowe, reklamowe, kreatywne itd.. Nie ma nic złego w tym, że chcemy pokazać światu coś co uważamy za nasz sukces, ale kierowanie się pychą okraszoną gebelsowską propagandą wydaje mi się delikatnie mówiąc niestosowna.

Ale o co chodzi? Kiedyś w portfolio agencji można było zobaczyć projekty logotypów, katalogów, stojaków reklamowych czy stron internetowych, a dziś w świecie zdominowanym przez zdjęcia i film w dobrym tonie jest pokazać w portfolio rezultaty sesji zdjęciowej lub jeszcze lepiej reklamę video, najlepiej tę emitowaną w jedynej słusznej telewizji.

I niestety w tym problem, że coraz częściej agencje chwalą się tym czego same nie zrobiły. Oczywiście mają zakupione prawa autorskie majątkowe do zdjęć czy filmów, ale pracownicy agencji nie wykonali tych prac, o których tak dumnie głoszą marketingowe opisy.

Większość agencji nie ma swojego studia fotograficznego, nie posiada etatowych stylistów, wizażystów, fotografów, tylko podzleca wykonanie sesji zdjęciowych zewnętrznym podmiotom.
Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku kręcenia filmów reklamowych, gdzie agencje reklamowe w większości przypadków nie posiadają zaplecza pozwalającego na realizację produkcji filmowych. Nie posiadają tez w swoich zespołach pracowników związanych z produkcją filmową takich jak operatorów kamer, dźwiękowców, oświetleniowców itd.

Często opiekunowie klienta, prowadzący zlecenie, w przypadku produkcji fotograficznej czy filmowej nie mają kompletnego pojęcia, są jedynie pośrednikiem w zleceniu i zdają się na rozwiązania zaproponowane przez kontrahentów.

Kolejną widoczną delikatnie mówiąc nieścisłością jest, to, że co druga agencja wychwala się tym ile to oni nie zatrudniają pracowników. Jedni 50 inni 100 itd. Czy aby faktycznie zatrudniają? Umowa B2B to nie zatrudnienie!!! Czy jak podpiszę umowę z kurierem na dostarczanie paczek to już go zatrudniam? No jasne, że nie. Rozumiem, że koszty pracy są wysokie, realia nie są takie jakbyśmy sobie życzyli, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie, żeby takie rzeczy wypisywać. Jakby tego nie oceniać, to jedno jest pewne – kreatywność tych agencji leży na całej linii. Jak już robić coś, to dobrze, więc dlaczego nie napisać, że dla agencji pracuje 1 411 778 724 (!!!) pracowników, bo przecież zamawiamy kur.. raz na miesiąc 10 koszulek polo na wyjazdy integracyjne u naszych skośnookich przyjaciół z Aliexpress, którzy z automatu stają się naszymi pracownikami.

Swoją drogę ciekaw jestem ile osób szukając zatrudnienia lub podwykonawcy nabiera się na taką lub podobną ściemę.

Idąc tym trendem, czekam na czasy, w których pracownik przyjdzie i powie, że zna się na kręceniu filmów, przygotowaniu do druku, edycji zdjęć, projektowaniu graficznemu, a potem usiądzie przed biurkiem i z racji tego, że nie wiele potrafi sam zrobić, wykona 10 telefonów rozdzielając swoje codzienne obowiązki zewnętrznym pracownikom. Mina szefa nie do pod… 🙂

Uncategorized

Nie da sie wydrukować

PixelOceanPixelOceanMarch 20, 2023
Uncategorized

Orzeszkowa i AI

PixelOceanPixelOceanFebruary 21, 2023
Uncategorized

Entery…

PixelOceanPixelOceanFebruary 16, 2023
Close Menu

Jesteśmy do Twojej dyspozycji!

Pixel Ocean

T: +48 883  550 904
E: biuro@pixelocean.pl