Bez przeprowadzania specjalistycznych testów, a jedynie opierając się na swojej kilkunastoletniej obserwacji śmiało mogę wysunąć tezę, iż większość użytkowników korzystających z programów umożliwiających ręczne wklepywanie tekstu nie wie do czego służy przycisk ENTER (a może wie ale boi się tę wiedzę wykorzystać w praktyce). Tak, tak, mówimy o tym samym przycisku ENTER – tym dużym z prawej strony klawiatury.
Czy płaci się od przyciśnięcia ENTER?
Myślę, że wynika to przeświadczenia, że skoro mam komputer to potrafię coś napisać w Wordzie. Coś zapewne tak, ale czy dobrze to już raczej nie. I niezależnie od tego czy otwieramy plik babci Halinki z przepisami na pączki czy pani z działu marketingu przesyłającą tekst do ulotki wszędzie jest to samo. Enter, Enter, Enter, Enter…. ja pier.. za mało enterów. Każdy odstęp to kolejny enter, większy odstęp to o dwa czasem trzy entery, a tekst na nowej stronie poprzedza milijon Enterów.
Więc do czego służy ten je… Enter? Ano do przejścia do następnego akapitu. Przyciskając Enter tworzymy nowy akapit i tyle. Nie używamy go do robienia odstępów pomiędzy akapitami – do tego służy funkcja odstępy między akapitowe. Nie klikamy w niego również, by przejść do nowej linii w obrębie akapitu – do tego służy tzw. miękki Enter.
Korzystając z funkcji umożliwiającej podgląd znaczników formatowania wyraźnie można zorientować się, gdzie zostały użyte jakie znaki łamania i co piszący tekst chciał zrobić – jeżeli robi to świadomie.
Pewnie zastanawiasz się po jakiego grzyba mam się tym przejmować, skoro chcę mieć odstęp wciskam Enter i go mam. Gra gitara. Taaa…
Zaraz wyjaśnię.
Jak masz pliki tylko dla siebie i nie wnikasz w to jak wyglądają to wszystko jest ok, ale jak okaże się, że stworzyłeś plik na jednej wersji programu, a otworzysz na innej, albo w innym programie to zazwyczaj cały tekst się rozsypie. Im więcej enterów tym większa rozwałka, a tekst, który miał znajdować się na jednej stronie nagle jest na trzech, nowe rozdziały są w połowie strony itp.
Oczywiste jest to, że Word i wordopodobne aplikacje nie są z założenia po to, by plik na każdym komputerze wyglądał identycznie. W zupełności wystarczy by wprowadzony tekst wyglądał na tyle podobnie by był po prostu użyteczny.
Osoba pracująca nad otrzymanym tekstem widząc, że jest on dziwnie rozsypany, nie wie czy ma go traktować jako akapit czy nową linie, w którym miejscu powinna zaczynać się nowa strona itd. Pisze, dzwoni, dopytuje lub jeżeli nie ma takiej możliwości ponieważ pracuje np. w nocy lub wcześnie rano, to domyśla się co autor tekstu miał na myśli.
Jak myślisz, kto płaci jak grafik pomyli się w odgadywaniu intencji autora tekstu i źle przygotuje projekt? Oczywiście Klient. I zapewne nie otrzyma on rachunku z pozycją “czytanie w myślach” – 500 zł netto, tylko już podczas przedstawiania wyceny zawsze jest założone, że tekst otrzymany od Klienta będzie tragedią i trzeba będzie poświecić czas na jego ogarnięcie.
Właściwe stosowanie enterów nie wymaga poświecenia więcej czasu, a skoro coś się robi to warto zrobić to dobrze. Przygotowując tekst będziesz mieć dzień wolny od pytań, wątpliwości i niespodzianek, telefonów w środku nocy itp. i szacunek osób po drugiej stronie – tych którzy zajmują się edycją Twojego tekstu. Może kiedyś postawią Ci browara 🙂